Mąż czy żona nie zgadza się na rozwód. Jeżeli między małżonkami nastąpił zupełny i trwały rozkład pożycia, każdy z małżonków może żądać, ażeby sąd rozwiązał małżeństwo przez rozwód. Rozwód nie jest dopuszczalny, gdy: 1. jeżeli wskutek rozwodu miałoby ucierpieć dobro wspólnych małoletnich dzieci małżonków; Dzień dobry, styl przywiązania kształtuje się w relacji dziecka z głównym opiekunem - przeważnie, choć nie zawsze - jest nim matka. Jeśli matka jest dostrojona do potrzeb dziecka, zaspokaja je i adekwatnie reaguje na sygnały wysyłane przez niemowlę, kształtuje tym samym bezpieczny styl przywiązania, który zarazem jest bezpieczną bazą do eksplorowania otoczenia i nawiązywania Mój mężuś zadzwonił dzis rano, bo chciał mi zrobić niespodzianke i zabrać mnie na koncert kazika, bo podobno go lubie Nie znosze kazika i zdawało mi się, że on o tym wie. Miał okazję posłuchać tego co lubię. „Wszystko jest na mojej głowie, mąż mnie nie wspiera” – pisze mama [WIDEO] Transpłciowy tata Bennett Kaspar-Williams jest osoba transpłciową i w 2014 roku rozpoczął proces korekty płci: miał wykonany szereg operacji zmieniających wygląd oraz stosował terapię hormonalną. Mama wrażenie, że nie potrafię kompletnie rozmawiać z ludźmi. Wyłączam się, stresuję, nie jestem w stanie ciągnąć rozmowy. Mam wrażenie, że nikt mnie nie lubi. Nie dam rady poznać nowych osób, boję się do kogoś zagadać, komuś odpowiedzieć. Chcę móc z kimś porozmawiać na jakieś tematy, spędzać czas. Ale nie zauważa, że dziewczynki dzięki temu mają co chwilę nowe ubrania i zabawki, że jeździmy na darmowe wakacje i wymieniliśmy sprzęty w domu za zrobienie kilku zdjęć. Nie chcę rezygnować z Instagrama. To już moja marka osobista. Myślę nawet o wydaniu własnych produktów wirtualnych i ich sprzedaży. Ale mąż mnie nie wspiera. fZrJ. Okres starań o dziecko, szczególnie tych długotrwałych, którym dodatkowo towarzyszą różne procedury medyczne to często ogromny stres dla pary. Kobiety nierzadko skarżą się na brak zrozumienia czy wsparcia ze strony męża/partnera w tym czasie. W czym tkwi problem? Kiedy kłopoty z zajściem w ciążę rzucają cień na relację małżeńską/partnerską, być może warto wiedzieć, że według niedawno opublikowanych w magazynie Psychoneuroendocrynology (za: badań naukowców z Uniwersytetu w Trieście (Włochy), Uniwersytetu Wiedeńskiego (Austria) i Uniwersytetu we Freiburgu (Niemcy) u mężczyzn pod wpływem stresu spadają zdolności empatyczne i wrażliwość na potrzeby innych; u kobiet natomiast zachodzi proces odwrotny: gdy znajdują się w sytuacji stresowej, ich możliwości wyczuwania emocji i intencji innych ludzi rosną. W sytuacji stresowej potrzebne są dodatkowe zasoby. Zwiększenie zasobów jest możliwe dzięki postawie egocentrycznej poprzez odciążenie mózgu zarówno w sensie emocjonalnym jak i poznawczym. Natomiast dzięki podejściu prospołecznemu – poprzez zyskanie większego oparcia w środowisku zewnętrznym. Stosunkowo często to kobiecie bardziej zależy, by zostać matką niż mężczyźnie, by móc być ojcem. Kobiece poczucie mocy często powiązane jest właśnie z możnością noszenia dziecka w swoim łonie, urodzenia go i karmienia piersią. Dlatego też różnego rodzaju niepowodzenia w obszarze poczęcia czy donoszenia ciąży (zresztą także w późniejszym rodzicielstwie) przeżywa ona bardziej dotkliwie niż jej mąż/partner. Zobacz też: W większości przypadków problemów z płodnością, to kobieta jest poddawana różnego rodzaju zabiegom, często inwazyjnym, wiążącym się z dyskomfortem czy wręcz bólem. Kuracje czy stymulacje hormonalne dodatkowo mogą destabilizować i tak już obciążoną psychikę kobiety zaangażowaną w kolejne próby zajścia w ciążę. W tym trudnym dla pary czasie mężczyzna stoi przed niełatwym zadaniem. Nie tylko bowiem musi radzić sobie z własnymi emocjami związanymi ze staraniami o dziecko, lecz również oczekuje się od niego, że będzie służył wsparciem żonie/partnerce. Potencja mężczyzny tkwi między innymi w sile i sprawczości. Tymczasem niepłodność konfrontuje go z bezsilnością i bezradnością i to, można powiedzieć, podwójnie: najpierw, gdy nie udaje się począć dziecka (nie tak szybko, nie bez pomocy lekarskiej…), później, gdy okazuje się, że kobieta, z którą żyje jest nieszczęśliwa, a on ma poczucie, że nic z tym nie może zrobić. Dla wielu mężczyzn często płacząca, smutna żona/partnerka stanowi nie lada wyzwanie. I to wcale nie dlatego, że są nieczuli, niecierpliwi czy mało empatyczni, lecz dlatego, że czują się wówczas bezradni, a nierzadko i winni zaistniałej sytuacji. By przywrócić poczucie sprawstwa i pomóc kobiecie, udzielają jej rad i starają się wprowadzać w życie różne konkretne rozwiązania, co z kolei niekoniecznie spotyka się z dobrym przyjęciem przez żonę/kobietę, która czuje się coraz bardziej nierozumiana i opuszczona. Jeśli jesteś kobietą i twój związek znalazł się w takim impasie, możesz spróbować mężowi/partnerowi zakomunikować wprost, czego od niego potrzebujesz. Zastanów się, co by przyniosło ci ulgę. Może byś chciała, żeby cię po prostu wysłuchał czy przytulił? Powiedz mu o tym. Dla wielu osób, szczególnie mężczyzn, nie jest oczywiste, że sama obecność czy dopuszczenie różnych lęków, niepokojów, smutków (nawet jeśli mówi się o nich kolejny raz) może przynosić ulgę. Jeśli odnosisz wrażenie, że gdy zaczynasz mówić o ważnych dla siebie sprawach, czy o tym, jak się czujesz, mąż/partner szybko reaguje defensywnie, np. irytując się; tłumacząc ci, dlaczego nie masz powodów, by się czuć tak jak się czujesz; unikając kontaktu, możesz spróbować uwolnić mężczyznę od ewentualnych poczuć winy, na przykład zapewniając go, że nie mówisz mu tego, bo masz do niego pretensje, ale dlatego, że mówienie ci pomaga; chcesz, żeby cię lepiej znał; bo mu ufasz; bo go potrzebujesz. Oczywiście chodzi o to, by mówić prawdę. Nie zniechęcaj się, jeśli początkowo będziesz miała wrażenie, że to nie działa. Czasem potrzeba czasu, żeby coś usłyszeć. Pamiętaj, że o dziecko stara się także twój mąż/partner. To, że nie okazuje uczuć tak jak ty, nie znaczy, że nie przeżywa waszej sytuacji. Może zaczął bardzo dużo pracować albo wszystko go irytuje? Pamiętaj, że nie tylko ty potrzebujesz jego, ale i on potrzebuje ciebie. Spróbuj też zrozumieć, że twoje trudne uczucia mogą rezonować z podobnymi uczuciami męża, co czasem może mu znacznie utrudniać spokojne wysłuchanie cię. To nie znaczy, że mu na tobie nie zależy czy że cię nie kocha, ale że sam jest w równie trudnej sytuacji co ty. Może w twoim otoczeniu jest inna zaufana osoba, która w tym momencie ma więcej wewnętrznej przestrzeni, żeby cię wysłuchać? Może chcesz i masz możliwość skorzystać z pomocy psychoterapeutycznej, by spokojniej i mądrzej przejść przez ten kryzysowy czas w swoim życiu? O męskich emocjach przy diagnozie niepłodności przeczytasz także w kolejnym numerze Magazynu Chcemy Byc Rodzicami (w salonikach prasowych od 11 kwietnia). E-raport: Gdy rodzi się WCZEŚNIAK Produkt w promocji 12,99 zł E-raport: HORMONY VS. PŁODNOŚĆ. Co musisz o nich wiedzieć? Produkt w promocji 12,99 zł E-raport: Wege dieta dla płodności Produkt w promocji 12,99 zł Chcemy Być Rodzicami 12/2021 (81) e-wersja Produkt w promocji 5,99 zł E-raport: PRACA Z CIAŁEM A PŁODNOŚĆ. Różne metody troski o siebie poprzez ciało Produkt w promocji 12,99 zł Chcemy Być Rodzicami 11/2021 (80) e-wersja Produkt w promocji 5,99 zł E-raport: DREAM TEAM OD NIEPŁODNOŚCI – gdzie, kto i kiedy może pomóc? 0,00 zł Chcemy Być Rodzicami 10/2021 (79) e-wersja Produkt w promocji 5,99 zł E-raport: MĘSKA dieta płodności Produkt w promocji 12,99 zł Chcemy Być Rodzicami 09/2021 (78) e-wersja Produkt w promocji 5,99 zł E-raport: PORÓD – spokojny, dobry, bezpieczny Produkt w promocji 12,99 zł Chcemy Być Rodzicami 08/2021 (77) e-wersja Produkt w promocji 5,99 zł Dostęp dla wszystkich Wolny dostęp Ten materiał dostępny jest dla wszystkich czytelników Chcemy Być Rodzicami. Ale możesz otrzymać więcej posiadając Kontro Premium! Autor Magdalena Kaczorowska-Korzniakow jest psychologiem, psychoterapeutką i tłumaczem. W swojej pracy terapeuty kieruje się Kodeksem Etycznym PTPP. Prowadzi indywidualną psychoterapię dorosłych i dzieci. Przeczytaj również Jesteś dla nas ważna! Chcemy być z Tobą w kontakcie. Zapisz się do newslettera, aby otrzymywać wartościowe informacje oraz 20% rabatu na zakupy. Przygotujemy dla Ciebie coś ciekawego i możesz być pewna, że nie zasypiemy Cię mailami. Rysunek: genialny Marek Raczkowski Mówiąc “partner” nie mam na myśli partnera biznesowego, który również może być źródłem frustracji i kamieniem u szyi, tylko życiowego partnera – chłopaka, męża, konkubenta nawet, bliską nam osobę, od której oczekujemy wchodząc na biznesową ścieżkę, że przynajmniej nie będzie nam rzucał kłód pod nogi. A najfajniej by było gdyby był naszym największym kibicem. Najfajniej by było gdyby wierzył w nasz biznes bardziej, niż w swoją ulubioną drużynę. Trzymał za nas kciuki, kiedy mamy doła, mówił: „Nie przejmuj się kochanie, Steve’owi Jobsowi zajęło kilka lat zanim połączył swoje kropki”, a kiedy stuka nam okrągła liczba fanów na Facebooku, otwierał szampana. Najczęściej jednak, a mówię to na podstawie wieloletnich obserwacji sytuacja ma się zgoła inaczej. Nasz partner potrafi jak nikt inny, mimochodem, podczas obiadu niedzielnego, podciąć nam skrzydła jednym wprawnym ruchem, zasiać w nas wątpliwość, dopytywać czy aby na pewno to co robimy ma sens, następnie dobitnie pokazać nam, że sensu to nie ma, skrytykować nasz pomysł z góry na dół, a następnie zapytać czy została jeszcze może jakaś dokładka lasagni. Co robić w takich sytuacjach? Wystawiać partnerowi walizki za drzwi, drzeć się, foszyć, ignorować, udawać że nic się nie stało, szukać pocieszenia w kręgu koleżanek? Obawiam się, że żadna z powyższych strategii nie jest optymalna. Biznes jest cudownym nauczycielem rozwoju osobistego i papierkiem lakmusowym dla prawdy. Jeżeli związałaś się z niewłaściwym mężczyzną, to może to wyjść na jaw właśnie w momencie, kiedy zaczniesz zakładać własny biznes. Ale przyjmijmy, że mężczyzna jest właściwy. Co w takim razie? Na początek dwie myśli: Mężczyźni chcą nas często uchronić przed porażką. Ich brak wsparcia może wypływać z tego, że oceniają sytuację w którą się angażujemy jako ryzykowną. I nieco niezdarnie usiłują nam powiedzieć, żebyśmy uważały na siebie. W świecie biznesu zachodzą teraz gigantyczne zmiany. Wartości uznawane tradycyjnie za kobiece takie jak empatia, słuchanie, dzielenie się, komunikacja stają się dziś kluczowe do odniesienia sukcesu. Zatem bardzo możliwe, że twoje pomysły, jeśli są właśnie w takim duchu, są bardzo na czasie. Ale nie wszyscy jeszcze to rozumieją. I twój partner może po prostu nie widzieć potencjału twojego stylu myślenia. Ok, nie chcę jednak ani tłumaczyć mężczyzn, ani sugerować, że każdy twój pomysł jest na wagę złota, a twój domowy samiec po prostu tego nie widzi, bo jest samczo ograniczony. Chcę zrobić efektowną woltę w powietrzu, podniebne salto mortale i wylądować w zupełnie innym punkcie. Oto on: Złociutka, potraktuj proszę ów stan rzeczy jako część czegoś, co nazywam „biznes syndromem”, który polega na tym, że prowadząc własny biznes jest się wystawionym na ciągłą emocjonalną presję. Powtórzę. Ciągłą emocjonalną presję. Jest ona nie do zniesienia dla większości ludzi i dlatego większość ludzi nie prowadzi własnych prosperujących biznesów. Nie z braku pomysłów, albo braku specjalnych programów pomocowych przeprowadzanych przez specjalnie w tym celu powołane jednostki samorządowe. Praca na etacie jest dla wielu osób atrakcyjna, ponieważ presja emocjonalna jest inaczej rozłożona. I sporo tej presji spoczywa na szefie i kadrze zarządzającej. Im prędzej to zobaczysz, zrozumiesz i zaakceptujesz, tym łatwiej ci będzie z tą presją. Nie ma idealnych warunków. Albo inaczej – idealne warunki wcale nie gwarantują sukcesu. Częścią tych nieidealnych warunków jest brak wsparcia od najbliższych, którzy nas kochają i życzą nam jak najlepiej. Co możesz zrobić w takiej sytuacji, żeby poczuć się lepiej: Mów, tłumacz, wyjaśniaj. Dlaczego to co robisz jest dla ciebie ważne. Dlaczego w to wierzysz. Dlaczego wsparcie jest dla ciebie istotne. Nie oczekuj natychmiastowych efektów. Zadaj sobie pytanie jak rozumiesz “wsparcie” i czego konkretnie oczekujesz. Być może twój partner rozumie wsparcie inaczej niż ty. Posłuchaj uważnie, co ukryte jest „pod” komunikatem lub zachowaniem, które oceniasz jako mało wspierające. Zawsze możesz też dopytać. Słuchaj tych komunikatów i naucz się wyławiać z nich to, co jest dla ciebie rozwijające. Być może coś, czego nie chcesz usłyszeć, jest czymś czemu warto przyjrzeć się na spokojnie. Poszukaj wsparcia poza domem. Załóż prywatny krąg wsparcia razem z kobietami, które zakładają własne biznesy i są z tej samej bajki co ty. Nie oczekuj, że najbliżsi będą tutaj największą podporą. PS. Mój partner leży na kanapie i zagląda mi przez ramię. Ironizuje na temat tego artykułu. Sugeruje, że najważniejszą rzeczą, jaką powinna zrobić kobieta której partner jej nie wspiera to po prostu “zrobić coś, żeby było inaczej, a nie narzekać”. Ale co, pytam ja. Nie chodzi o to żeby wypinać na faceta dupę, mówi. Chociaż … (po chwili dodaje) to nie jest takie najgorsze z punktu widzenia faceta. Tylko zależy jak się wypina. (D. podczas autoryzacji cytatów podkreśla, że nie widać, że robił sobie żarty i że wychodzi na szowinistę. Ja tylko cytuję – krzyczę ja. Ale dobrze, podkreślam dla spokoju sumienia – D. żartował…) Ale potem dodał coś odkrywczego. Powiedział, że dla mężczyzn “wspierać” oznacza “dawać rady, wskazywać dziury w całym, mówić co by się zrobiło na miejscu drugiej osoby”, a dla kobiet “wspierać” oznacza “wysłuchać”. Coś w tym jest. No dobrze, a jakie są twoje doświadczenia w tym temacie? Co TY rozumiesz poprzez wsparcie ? Czego oczekujesz od swojego mężczyzny? Dostajesz to? A jeśli nie, to jak sobie z tym radzisz? A może masz jakąś dobrą radę? Podziel się! Partner nie mówi o swoich problemach i jest zamknięty w sobie. Wiele osób ma ten problem w związku. To powszechne zjawisko prowadzące do kłótni i oddalania się od siebie. Komunikacji nie należy bowiem które unikają opowiadania o swoich problemach pokrywają się nieprzejrzystą skorupą, przez którą nikt i nic nie jest w stanie się przebić. Do tego dochodzą często defensywne reakcje. Próby zbliżenia się kończą się fiaskiem i dochodzi jedynie do niepotrzebnych czasem składa się to na nieprzyjemne, bolesne doświadczenie. Gdy zawodzi komunikacja, upada też zaufanie, intymność i inne filary relacji. To poważny problem, któremu warto się bliżej przyjrzeć. Czemu partner nie mówi o swoich problemach? “Nic mi nie jest, zostaw mnie w spokoju”. To zwykle słyszymy od partnera, gdy próbujemy się dowiedzieć, co go trapi. Takie reakcje i zachowania prowadzą do niezrozumienia i cierpienia. Dobra komunikacja to podstawa udanej relacji. Jednak gdy się zakochujemy trudno o “pełen pakiet” od samego początku. Mowa o kompletnym zestawie w postaci inteligencji emocjonalnej, empatii, zrozumienia i i komunikacji. W czym rzecz? Dlaczego niektórzy nie chcą dzielić się swoimi uczuciami i zmartwieniami? Przeanalizujmy to. Defensywna osobowość Znana teoria Johna Gottmana odnosi się do czterech jeźdźców apokalipsy. Po czterech dekadach prac jego ekipa przebadała ponad 3000 par. Na tej podstawie ustalono, że jednym z największych problemów w relacjach jest defensywna komunikacja. Odcinanie się, wycofywanie, brak szacunku w reakcji na zmartwienia drugiej osoby to czynniki utrudniające adaptację. Dlaczego więc ludzie się tak zachowują? Za defensywnością stoi niepewność i zakładanie, że druga osoba nas nie zrozumie. Często dochodzi do tego skumulowana frustracja i nieprzepracowane problemy. Strach przed zranieniem i okazywaniem słabości Dlaczego partner nie mówi o swoich problemach? Może boi się okazywać słabość. Obecnie dużo mówi się o podatności na zranienie. Ludzie czują, że poprzez mówienie o swoich problemach odsłaniają się i stają się bezbronni wobec możliwych ataków. Słabe kompetencje emocjonalne i komunikacyjne Problemy komunikacyjne zwykle mają swoje źródło w dzieciństwie. Rodzina przekazuje nam kompetencje takie jak zarządzanie emocjami, zaufanie, empatia i zdolności konwersacyjne. Gdy dorastamy w otoczeniu, które zaniedbuje nasze potrzeb emocjonalne i nie oferuje wsparcia, problemy wloką się za nami przez całe dorosłe życie. Trudno jest dzielić się swoimi przemyśleniami i potrzebami z innymi, gdy nie było nam to umożliwiane od samego początku. Brak zaufania i wiary w bycie rozumianym Innym czynnikiem sprawiającym, że ludzie nie mówią o swoich emocjach może być zakładanie, że nikt ich nie zrozumie. Takie myślenie prowadzi do zamykania się w sobie i braku zaufania oraz wiary w innych. Co robić, gdy partner nie mówi o swoich problemach? Jeśli w związku panuje defensywna atmosfera, brak zaufania i trudności z komunikacją, relacja zaczyna podupadać. Komunikacja to nie tylko codzienne rozmowy. Związek nie bazuje na wymianie przyziemnych komunikatów na temat powierzchownych spraw. Komunikacja to zagłębianie się w emocje, zmartwienia i potrzeby. To otwieranie się na drugą osobę w autentyczny sposób, wzajemne zrozumienie i dzieleni się. To więcej niż filar, to psychologiczna tkanka. Co więc robić, gdy jej brakuje? Jak reagować, gdy partner nie mówi o swoich problemach? Doktor Victor Harris z uniwersytety na Florydzie przeprowadził badanie podsumowujące strategie na rzecz poprawy komunikacji w związku. Można oczywiście założyć, że problemem jest druga osoba, ale warto pamiętać, że trudnościom trzeba przeciwstawiać się razem. Przyjrzyjmy się możliwym strategiom. Unikajmy presji. Dajmy znać partnerowi, że jesteśmy obok i wspieramy go. Miłość to dzielenie się, a nie osądzanie czy krytykowanie. Warto przypomnieć partnerowi, że komunikowanie swoich zmartwień nie jest oznaką słabości. Dzielenie się przemyśleniami to aspekt psychologiczny wzmacniający i wzbogacający więź. Zamykanie się w sobie niszczy związek. Dobrze jest znaleźć odpowiedni moment na rozmowę, by partner był zrelaksowany i receptywny. W konwersacji lepiej unikać bezpośrednich pytań. Oto przykład wstępu do rozmowy: “zauważyłam, że jesteś ostatnio zmartwiony. Pewnie coś cię trapi. Wiedz, że możesz się tym ze mną podzielić. Wspieram cię”. Podsumowując, są to skomplikowane sytuacje, przy których wysiłki bywają bezowocne. Komunikacja w związku to podstawa jego funkcjonowania. Warto pracować nad tym aspektem. To może Cię zainteresować ... Narodziny dziecka to najważniejszy moment w życiu każdego faceta – nie ma przebacz, każdy mięknie i traci głowę, kiedy jego potomek pojawi się na świecie. Tylko żeby do tego doszło i żebyście jeszcze oboje byli w stanie nie pozabijać się, będąc w jednym pomieszczeniu, mężczyzna musi przetrwać z klasą okres ciąży i zapewnić swojej partnerce odpowiednio wyważone wsparcie. Nie jest to aż takie trudne, jak się wydaje. Wystarczy odpowiednia komunikacja i postawa. Niniejszy tekst to wnioski z moich obserwacji, prób i błędów w wyrażaniu wsparcia ciężarnej żonie. Melduję, że w trakcie tego eksperymentu nie ucierpiał śmiertelnie żaden mąż : ) Czas ciąży jest trudny nie tylko dla kobiety, choć to ona jest tu bez wątpienia postacią pierwszoplanową i najważniejszą, ale także dla mężczyzny. Pierwsze ważne objawy, badania, ruchy dziecka wyczuwalne pod dłonią – w tych momentach kobieta jest bardzo blisko nienarodzonego jeszcze dziecka, a mężczyzna zazwyczaj próbuje usilnie w tym uczestniczyć, wyobrażać sobie i zanadto nie przeszkadzać. Do tego wielkie emocje, burza hormonów i często niezrozumiałe dla nas zachowania partnerki, ale też ciągła troska o standard życia rodziny i poczucie odpowiedzialności za nowe życie – to wszystko wywiera gigantyczną presję i powoduje nieuniknione kryzysy w komunikacji w związku. Kobieta w ciąży to wciąż kobieta, którą wybrałeś Banał, truizm, cytat z ubogiego krewnego Paulo Coelho? Pewnie tak, ale komfort Twojego i Twojej partnerki życia wzrośnie niepomiernie, gdy będziesz miał to cały czas z tyłu głowy. Ciąża wywraca do góry nogami ciało i psychikę kobiety, ale pewne rzeczy się nie zmieniają: cały czas chce czuć się atrakcyjna, adorowana i ważna dla Ciebie – reguły gry się nie zmieniły. Zachwycaj się nią, pochwal sukienkę, powiedz, że ładnie wygląda. Zabierałeś ją na spacery w ładne miejsca, kupowałeś co jakiś czas kwiaty? Świetnie, nie przestawaj, Twoja partnerka to doceni, a i ty będziesz miał łatwiej i będzie spokojniej. Ogólnie rzecz ujmując to, że Twoja partnerka przygotowuje się do nowej roli mamy nie oznacza, że przestała być kobietą, partnerką, żoną i jej dotychczasowe oczekiwania oraz potrzeby nagle zniknęły – wręcz przeciwnie, jest jej to potrzebne jeszcze bardziej niż dotychczas. Ciąża to nie niepełnosprawność, ale naprawdę wymagający czas, którego możesz nie rozumieć Ta kwestia wynika trochę z poprzedniej – podejrzewam, że każda kobieta w ciąży chce czuć, że się nią opiekujesz, że dbasz o nią i że może liczyć na Twoją pomoc w każdej sytuacji. Wiadomo, że pewnych rzeczy robić już nie powinna, nie forsować się nadmiernie, dźwigać itp., prawda? No właśnie, ale nie przesadzaj. Twoja partnerka wciąż chce się czuć potrzebna, wypełnić czymś swój czas i mieć poczucie, że to co robi ma znaczenie. Przede wszystkim wciąż pozostaje dorosłą osobą. Jeśli zdecyduje, że chce pracować do końca ciąży – rozmawiaj i zaakceptuj jej wybór. Zachowaj umiar i zdrowy rozsądek, nie łaź za nią krok w krok, daj jej przestrzeń. Nie pozwól, żeby Twoje zachowanie sugerowało, że ciąża uczyniła ją niepełnosprawną, pozbawiła zdolności do wykonywania prostych czynności, które sprawiają jej śliniaka może mieć znaczenie Nie ukrywajmy – bydlęta z nas i nie jesteśmy za specjalnie zainteresowani kolorem śliniaczka (ani tym, że edycja limitowana ma wyhaftowanego misia na podobiznę Kubusia Puchatka i jest on słodki), najnowszy model smoczka nie powoduje u nas nadmiernego wyrzutu adrenaliny – takie są fakty, mnie też to kompletnie nie kręci. Faktem jest również to, że tylko samobójca powie o tym swojej kobiecie głośno. 😊 Pamiętaj, że też się trochę przyczyniłeś do tego, że Twoja latorośl pojawi się na świecie – a to znaczy, że też w jakimś stopniu powinny Cię interesować takie rzeczy jak kolor śliniaka, kształt butelki itp. Powiem więcej, część rzeczy powinieneś nawet ogarnąć sam (np. fotelik do samochodu z atestem) i podzielić się tym, co znalazłeś, czego się nauczyłeś, co sprawdziłeś. To będzie też Twoje dziecko. Dzięki takiej inicjatywie pokażesz partnerce, że aktywnie uczestniczysz w przygotowaniach i że nie jest w tym sama – a to ważne, kiedy przed Tobą nowy etap, którego się boisz. Hormony i emocje (ciążowe) rządzą światem Zaakceptuj i pogódź się z tym (nie staraj się zrozumieć – to niemożliwe!), że Twoja partnerka będzie fundowała Tobie i sobie kilka razy dziennie emocjonalny roller coaster – to jest w porządku, weź to na klatę i nie rozczulaj się nad sobą . To nie Ty masz małego, rozpychającego się człowieka w brzuchu, który Tobą rządzi. Każda najmniejsza drobnostka może doprowadzić do euforii lub emocjonalny dół Twojej partnerki – wyobraź sobie, jaki to musi być hardcore (podpowiem – jest, dla partnera też :)). Przy każdej z tych okazji możesz srogo oberwać, dlatego pogódź się z tym i staraj się na bieżąco reagować na jej potrzeby, nawet te, które wydadzą Ci się irracjonalne. Jesteś w zasadzie jedyną osobą na świecie, która teraz może dać jej wsparcie, którego potrzebuje – to cholernie ważna rola. Za godzinę Twoja partnerka być może nie będzie pamiętała o danej sytuacji, więc po prostu to przetrwaj i nie drąż tematu tu i teraz (ale uwaga – nie lekceważ – oberwiesz dwukrotnie 😊). Jeżeli ta kwestia będzie jednak dla Ciebie ważna i uznasz, że warto wrócić do danej sprawy i ją przegadać – zrób to później, kiedy emocje opadną. Myślę, że mile się zaskoczysz, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że uda Wam się dogadać. 8 zasad wspierania partnerki w ciąży Podsumowując, moje najważniejsze zasady wsparcia partnerki w ciąży to: Doceniaj i zachwycaj się swoją żoną/partnerką – to wciąż kobieta, którą wybrałeś Zmieniające się ciało kobiety to oznaki, że coraz mniej czasu do spotkania z moim dzieckiem – to fascynujące! Pomagaj, ale nie wyręczaj we wszystkim – ona też potrzebuje czuć się potrzebna Daj jej przestrzeń, której potrzebuje, ale bądź obok – na stand-by :) Słuchaj tego, co mówi – bardzo często wprost komunikuje, czego potrzebuje w danej chwili. Jeśli nie, to kup kwiaty albo zamów dobre jedzenie z jej ulubionej restauracji – to zawsze działa :) Okazuj zainteresowanie przygotowaniami i bądź wdzięczny, że ona ogarnie większość samodzielnie – ten cały research to jest naprawdę kawał dobrej roboty Nie próbuj zrozumieć emocji, które nią teraz miotają, ale bądź wyrozumiały i uświadom sobie, że jej ciało znosi obecnie nieludzki wysiłek. To w końcu minie (mam nadzieję). Te kilka punktów powyżej nie jest złotym panaceum na wszelkie trudności i konflikty z jakimi przyjdzie Wam się zmierzyć, ale myślę, że bardzo ułatwi wspólne życie i zaoszczędzi nerwów. To, o czym należy pamiętać – u podstaw każdej z tych porad znajduje się fundamentalna kwestia: rozmawiajcie ze sobą. Przez całe życie będziecie się uczyć robić to prawidłowo. Czy coś byście dodały/dodali do mojej listy zasad? :) Piszcie śmiało!Zapraszamy Was gorąco do udostępniania tego artykułu i śledzenia nas na Facebooku i Instagramie. Do przeczytania kolejnym razem :-) Przeczytaj poprzedni artykuł: Partnerstwo w związku – kim bylibyśmy dzisiaj, gdyby doświadczyły go nasze prababcie? Dołączył: 2007-10-02 Miasto: Liczba postów: 576 22 lutego 2008, 11:05 Mój facet mnie nie wspiera tylko sie nasmiewa, ze mecze sie niepotrzebnie, ze to na marne bo jestem jaka jestem i sie nie jest bardzo przygnebiajace. On wcina frytki i czekolade, ja mecze sie na silowni i jem zielenine, on jest chudy a ja .... widzicie same! Czy to jest sprawiedliwe Abigailwitch Dołączył: 2006-10-29 Miasto: Poznań Liczba postów: 386 22 lutego 2008, 11:25 Spojrzyj na to inaczej. Jeśli ruch i zdrowa dieta wejdą Ci w nawyk, za 20 lat ty będziesz tryskającą energią panią w średnim wieku, on skapcaniałym starcem z "mięśniem piwnym", którego ówdzie strzyka, gdzie indziej jak mu około 50-tych urodzin lekarz każe zmienić dietę, bo mu zawał zacznie grozić dopiero będą nawyki około 30-tki to jeszcze pół biedy, 20-30 lat później - odpowiednio trudniej. Dołączył: 2007-09-04 Miasto: Zakopaniec Liczba postów: 691 22 lutego 2008, 11:33 czy ty przypadkiem nie jestes moją siostrą???? Moja sister ma identyczną wage i tez ma faceta który za bardzo jej nie wspiera, oczywiście on jest chudy... tak to juz jest! no ale mysle ze moja poprzedniczka jak najbardziej ma racje! co jak co teraz sie nasmiewa ale zobaczymy za kilka lat! tylko sie nie poddawaj! bądz silna! pokaż mu ze potrafisz! Miałam kiedys taką sytacje z moim chłopakiem... nie chciał zebym sie odchudzała bo bał sie ze "mnie straci"... moze to? ja z nim porozmiawiałam na powaznie i teraz naprawde mam w nim oparcie! nenne29 22 lutego 2008, 11:34 Faceci często nie rozumieją, że zdrowe odżywianie jest ważne i często nie zdają sobie sprawy, że przestawienie się na nie jest dość trudne. Żeby ich przekonać do tego, trzeba sporo czasu i cierpliwości :) Ale nie jest to niemożliwe. Mój mąż wprawdzie nigdy nie odmawiał mi wsparcia gdy się odchudzałam, ale nie było łatwe namówić go, żeby nie jadał codziennie parówek, tłustych wędlin, rzeczy z dużą ilością konserwantów (mimo że nie jadł zbyt dużo i był szczupły, jest nadal). MImo wszystko jednak w dużej mierze zmienił nawyki. W pewnym momencie powiedziałam mu żeby nie kupował wędlin, bo ja to będę robić, i kupowałam lepsze oraz chudsze. Zasmakowały mu i nauczył się też takie kupować. Kiedyś też sobie nie do końca uświadamiał, jakim problemem jest dla mnie wziąć z opakowania tylko 1 ciasteczko, i nie zjeść całego. On spokojnie mógł kupić paczkę ciastek i mieć ją pod bnosem, i zjeśc z niej maks 2 sztuki na jeden raz, a kolejne dwie dopiero na drugi dzień. Tłumaczyłam, opowiadałam, sam zresztą widział moje zachowania i teraz wie, że dla mnie lepiej, żeby w domu nie było zapasu słodyczy. A on sam nie ma takich wielkich potrzeb, jak koniecznie ma ochotę na coś, to kupuje sobie jednorazową porcję. Więc chyba trzeba czasu i cierpliwości, i może podsuwać mu trochę do poczytania na temat odchudzania i zdrowej diety. Dołączył: 2008-01-02 Miasto: Liczba postów: 293 22 lutego 2008, 11:37 hym... a nie bylo tak , ze wiele razy podejmowalas walke z odchudzanem i nigdy z tego nic nie wychodzilo?? moze cie nie wspera, bo mysli, ze po raz kolejny z tego nic nie wyjdzie.. jezeli tak pokaz mu na zlosc , ze potrafisz, jak sam zauwqzy, ze chudniesz, to powinno podzialac, przestac sie nasmiweac i cie wspierac!!! Dołączył: 2008-01-04 Miasto: Biała Podlaska Liczba postów: 849 22 lutego 2008, 11:50 mam podobny problem chociaz nie az tak wielki jak ty. moj facet tez sie czasem ze mnie nasmiewa ze to czy tamto ale jest oporny na jakiekolwiek tlumaczenia ze jemu tez by to sie przydalo i ciagle mowi ze jak bedzie cieple to..... i tak ciagle mimo ze w domu mamy rowerek czy brzuszki mozna porobic a co do jedzenia to jego obiad w ilosci jest 3 raz wiekszy niz moj i jak zostawie cos to tez je i je... Liczba postów: 90 22 lutego 2008, 11:57 faceci tak mówią (;a w rzeczywistości w ich mózgach pojawiają się myśli typu :`ale z mej baby będzie lacha jak schudnie... teraz jest prześliczna a co dopiero jak schudnie...`ale twardo twierdzą, ze odchudzanie nam nie potrzebne bo i tak dla nich jesteśmy przecudowne.(;no i może zazdroszczą nam odrobinkę silnej woli i chęci zmiany ;p Agniecha19 22 lutego 2008, 12:00 współczuje wam dziewczynki... ja akurat mam w moim duże oparcie... choć też mi marudzi że jak już będę piękna i szczupła to go rzuce... wiecie kocham go bardzo więc nie wiem o co on się martwi... ale tacy już są faceci... poza tym mnie się jego udało namówić na dietkę... bo jego styl życia ma ostatnio wiele do życzenia... znaczy się za dużo stressu i za mało ruchu... oduczyłam go nawet picia kawy... teraz pije herbatki zieloną i melise... a kawa oj bardzo rzadko... kiedyś zawsze jak jeździliśmy na zakupy to bez słodyczy się nie wychodziło... ale teraz tylko owocki... to masz dział... nawet na walentynki nie dostałam żadnej sercowej bombonierki.... Liczba postów: 122 22 lutego 2008, 12:01 Kobity w tym przypadku należy byc egoistą!!!! Nie przejmować się nimi. Teraz są piękni i młodzi, jedza wszystko co im dacie..ale za pare lat pojawi sie tkz. MACIUŚ(brzuszek). Wy bedziecie piekne i zawsze młode a przedewszytkim zdrowe...a im bedzie strzykac w kosciach. Dołączył: 2005-12-22 Miasto: Luton Liczba postów: 3319 22 lutego 2008, 12:05 z moim chlopakiem jest tak ze cokolwiek wezme do jedzenia czy to wazywa czy jednego chrupka to mowi no widze jak sie odchudzasz ale nie widzi ze przez caly dzien jem nie wieecej niz 1500kcal widzi wylko ze jem i mnie dopiernicza :( a on je 5000kcal na dzien i jest chudy :( postanowilam sie tym ine przejmowac tylko dalej walczyc o moja upragniona wage:)

mąż mnie nie wspiera